Na początku grudnia sięgam po świąteczne inspiracje. Te polskie mam opanowane w wystarczającym dla mnie stopniu. Po brytyjskie sięgam do Jamiego. Bo tak się u nas złożyło, że Wigilia jest tradycyjna, polska (dokładniej: kresowa), ale już Boże Narodzenie – mocno brytyjskie.
Jamie nauczył mnie piec gęś i indyka. Od niego przechwyciłam pie z indykiem. To z jego inspiracji powstały roladki z kasztanami. Od lat nie wyobrażamy sobie Świąt bez tych trzech dań!
Z indykiem wiąże się pewna nasza rodzinna anegdota.
Kiedy leciałam z Pomezem do Key (a ja latać nienawidzę), żeby nie robić bratu obciachu i zająć czymś umysł – oglądałam na przenośnym DVD płytę z Jamie’s Christmas.
Że tam obejrzałam… Siedziałam z notesem i długopisem i skrzętnie notowałam, a potem porównywałam to, co Jamie robił w programie z instrukcjami na dołączonych do płyty kartach! Dzięki temu kiedy dwa tygodnie później, w nocy z 24 na 25 grudnia dopadła mnie czterdziestostopniowa gorączka, Piter posługując się moimi notatkami samodzielnie przygotował świątecznego indyka!!!
Sami rozumiecie, że kiedy pojawiła się jego książka (Jamiego, nie indyka), w całości poświęcona świątecznym daniom, musiałam ją mieć!
Wam też ją polecam, bo oprócz sprawdzonych przepisów na pieczenie, znajdziecie w niej również dania wegetariańskie, przystawki, dodatki i desery. Do wykorzystywania przez cały rok.
PS.
Ach, i te resztki! Jamie ma obsesję na punkcie niemarnowania jedzenia i jest mistrzem w zagospodarowywaniu resztek. A to jest bardzo, bardzo zaraźliwe 😉
Świąteczne przepisy, Jamie Oliver, przekład: Dorota Malina
© 2021 – 2022, Jo. All rights reserved.
Uwielbiam Świąteczne jedzenie, zwłaszcza indyka, roladki z kasztami i wszystkie inne.
Janek – Ty w ogóle uwielbiasz jedzenie! A świąteczne szczególnie 😀