Konfitura wiśniowa Babci Hali to filar mojego dzieciństwa. Zwłaszcza w połączeniu z omletem-grzybkiem albo budyniem śmietankowym. Całkiem niespodziewanie okazało się, że Kuba jest wielkim amatorem, więc mam dodatkową motywację, żeby je zrobić.
Przepis mojej Babci, więc musi być prosty 😉 Babcia nie cierpiała skomplikowanych receptur. Najbardziej czaso- i pracochłonne jest drylowanie wiśni. Zwłaszcza, że ja to robię ręczną drylownicą, żeby mieć pewność usunięcia wszystkich pestek.
Przy okazji powstaje sporo soku wiśniowego (właściwie syropu) – doskonałego do herbaty, deserów czy grzańca.
KONFITURA WIŚNIOWA BABCI HALI
- tyle samo wagowo wiśni i cukru
- trochę spirytusu
Wydryluj wiśnie. Zasyp połową cukru i odstaw na noc.
Rano wymieszaj i zagotuj. Dodaj resztę cukru i gotuj na małym ogniu, aż się całkowicie rozpuści. Odstaw do wystygnięcia.
Odlej prawie cały sok i zimny wlej do wyparzonych butelek. Na wierzch daj odrobinę spirytusu.
Zagotuj wiśnie z resztą soku. Gotuj przez kilka minut na małym ogniu, aż wiśnie lekko się pomarszczą.
Przełóż gorące wiśnie do wysterylizowanych słoików, zakręć wieczka, postaw do góry dnem do całkowitego wystygnięcia.
Ja konfitur nie pasteryzuję. Ale jeśli chcesz możesz to zrobić.
© 2020 – 2024, Jo. All rights reserved.
Konfitury babci Hali od wielu lat cieszą podniebienie. Joasia robi je według tego przepisu tak dokładnie, że można zastanawiać się która z nich to robiła? No nie, Hali już nie ma od lat. Joasia jest znacznie lepsza w „tym temacie”. Przepis faktycznie prosty, efekty i przyjemność jedzenia -nie do opisania.