Przyznać muszę, że zawsze najbardziej mnie śmieszy polskie rzucanie się do oczu o właściwy przepis na jedynie słuszną carbonarę. Tymczasem przecież wiadomo, że we Włoszech jedynym prawdziwym sposobem na przygotowanie dowolnej potrawy, jest ten, według którego gotowała Nonna. Ewentualnie Mamma (o ile Mamma stosowała się do wskazówek Nonny). No ale przecież my wiemy wszystko najlepiej…
Oryginalnie carbonarę przygotowuje się z quanciale. Ale w każdym włoskim markecie znajdziecie pancettę, czyli wędzony boczek, z napisem „per carbonara”, więc bez histerii. W Polsce używam normalnego wędzonego boczku.
Nie, nawet nie poruszę kwestii śmietany.
Carbonara jest daniem pożywnym i prostym, o ile przestrzega się kilku zasad. Podstawową jest timing, czyli wyczucie czasu. Dlatego bardzo dokładnie opisałam wszystkie czynności, które trzeba wykonać. Nie myślimy, nie kombinujemy – lecimy na automacie.
Obiecuję, że warto.
CARBONARA
RICETTA ORIGINALE ROMANA
- 4 jajka
- 400 g bucatini
- 200 g quanciale lub pancetty
- 100 g pecorino romano
- świeżo zmielony pieprz
- sól do gotowania wody
Wstaw wodę na makaron.
Na dużej patelni podsmaż boczek (znaczy quanciale lub pancettę 😉 ).
Trzymaj ma małym ogniu.
Wbij do miski jajka, roztrzep. Dodaj połowę sera. Dopraw pieprzem.
Ugotuj makaron al dente. Odlej pół szklanki wody z gotowania. Odcedź makaron i wrzuć go na patelnię.
Teraz najważniejsza jest organizacja.
Wyłącz kuchenkę.
Wlej na patelnię jajka i wymieszaj. Makaron powinien pokryć się gładką, jajeczno-serową emulsją. Jeśli jest za gęsta dodaj (po łyżce) wodę z gotowania.
Kiedy składniki połączą się dopraw pieprzem (wiem, że już było, ale w tym daniu pieprz jest ważny!), dodaj resztę sera i natychmiast podaj!
© 2020 – 2024, Jo. All rights reserved.
Tak, to zdjęcie oddaje ducha (?), cechę (?), charakter (?) tej pasty. Jest PYSZNA.
Timing ;).
Podlizujesz się?